
Kogo nie przeraził żar lejący się z nieba, ten 13 czerwca co sił pognał na coroczny, szkolny piknik. Ku uciesze kadry takich śmiałków znalazło się wielu:)
W tym roku hasłem przewodnim był sport i zdrowy styl życia. Co prawda do jedzenia przygotowano całkiem tłuściutkie smakołyki z grilla i sos czosnkowy, no ale przecież nie samym sportem i produktami fit człowiek żyje (dla dbających o formę była kasza z rybką i surówki;) ).
Jak zawsze czekało na nas sporo atrakcji. Główni prowadzący, pani Aldona i pan Filip profesjonalnie poprowadzili konferansjerkę – zabawnie i z klasą.
Na głównej scenie podziwialiśmy rozmaite występy: zespołu rockowego przystojniaków z gimnazjum – ostro grali. Przybyły i przedszkolaczki – cudnie odśpiewały piosenkę na cześć warzyw i owoców, co byśmy nie zapomnieli o ich dobroczynnym działaniu:) Obejrzeliśmy przepiękny wystąp baletowy klas młodszych. Następnie rozgrzał nas FREE STYLE pani Kasi Naruszewicz i jej uczniów, a w prawdziwą ekscytację wprowadziły nas panie nauczycielki, które pod wodzą pani Marty Jędrzejczyk (wszech reżysera całego pikniku – brawa) pokazały, jak wygląda aerobik. Jak one tańczyły! Jak się poruszały! Panom na widowni robiło się gorąco 😉 Potem na scenie było trochę spokojniej. Na szczęście – nadmierna ekscytacja przy takiej temperaturze chyba nie jest wskazana.
W czasie występów na scenie, w innym, jak się domyślacie miejscu, ruszył Minimaraton. Po raz drugi perfekcyjnie przygotowany przez pana Orzechowskiego. Były biegi dla uczniów, dla dorosłych. Zgłosiło się wielu chętnych, także z kadry nauczycielskiej. Nie da się jednak ukryć, że zdecydowaną większość medali „zgarnęli” rodzice. Szacun (jak mówią niektórzy). Aby wziąć udział w Minimaratonie, należało wpłacić określoną kwotę. Dlaczego? Otóż, zebrane pieniądze przekażemy pani Ewie Lubianiec, aby wesprzeć (nie po raz pierwszy zresztą) jej fundację.
A wracając do piknikowych atrakcji, warto wspomnieć o pokazach uczniowskich karateków, szkolnych gimnastyczek artystycznych oraz występie zespołu wokalnego uczennic z klas 4-6. Zdolne mamy dzieci, nie ma co:)
Kto tracił siły w upale, biegł pod parasol, gdzie czekały na niego suto zastawione stoły (nasi rodzice jak zwykle nie zawiedli i dopilnowali, aby i zjeść dobrze i zaspokoić pragnienie).
Na młodsze dzieciaczki czekały poza sceną różne, przyjemności – przejażdżka kucykiem, dmuchane zjeżdżalnie, skoki na bungee. Dla starszych był trening fitness, zumba i makarena oraz mini siłownia na świeżym powietrzu. Zdrowo? Zdrowo!
Czy warto było spotkać się z nami tego dnia? Ach, uznam to za pytanie retoryczne (bo wiadomo, że tak 🙂 )
I ja tam byłam, upałowi czoło stawiłam, a co ujrzałam – sfotografowałam 🙂
I oczywiście dla Was opisałam.
Najnowsze komentarze